Łatwo powiedzieć. Nie obrażaj się, nie fochaj, nie dąsaj.
Tylko dlaczego to takie trudne?
Jeszcze bardziej ciężko jest zaufać i uwierzyć, w chwilach niepewności. Kiedy nie wszystko jest od nas zależne i pojawia się obawa – wcale nie mamy ochoty, żeby bez lęku czekać. Nie mówiąc już o towarzyszącej temu radości.
Nie potrafimy tak po prostu zaufać. Dużo łatwiej jest, kiedy idzie po naszej myśli, wszystko się układa i klei w taką całość, jakiej oczekujemy.
W tych momentach, gdy grunt pod nogami zaczyna się powoli osuwać i musimy płynąć z nieznanym prądem, ogarnia nas strach.
Wtedy dużo łatwiej wypełnia nas zwątpienie, rezygnacja i właśnie – obraza.
Mamy nerwy na wszystko dookoła. Świat jest zły, ludzie nie tacy, okoliczności niesprzyjające i Bóg. Niesprawiedliwy, nie działający cudów, nie spełniający naszych życzeń.
I to jest prawdziwy sprawdzian dla naszego serca. Jeśli więc, nie żałujesz żadnego z wcześniejszych swoim wyborów i jesteś pewien co do tego, co jest dla Ciebie, w Twoim życiu najważniejsze – postaraj się nie lękać. Nie zamęczają się gdybaniem, co by było gdyby. Nie katuj się, robiąc w ten sposób kroki w tył. Przepędź wątpliwości. Postąpiłeś słusznie!
I mimo wszystko spróbuj pisać w sobie te słowa:
„Raduj się w Panu, a on spełni pragnienia Twojego serca.
Powierz Panu swoja drogę i zaufaj Mu. On sam będzie działał”.
Za każdym razem dodając dopisek: wbrew niechęci i rezygnacji.
Kiedy już napiszesz, czytaj je, potem zaśpiewaj. Z czasem usłyszysz muzykę i zrozumiesz.
Dzięki temu nie dostaniesz pstryczka w nos, kiedy okaże się, że się udało.
Nie będzie Ci głupio, że zwątpiłeś w ciężkim momencie, a On znów nie zawiódł.
Może nawet zapłaczesz, gdy dojdzie do Ciebie, że przez cały ten czas On był tuż obok.
Ja ciągle próbuję. Uczę się pokory i wiary. W ciężkich chwilach życie bezlitośnie pokazuje mi, jaka jestem słaba.
Ale wiesz co? Nie zamierzam się poddać. 🙂
I znów zaczynam nucić… ?