Najważniejsze żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Liczy się to, aby móc być ze sobą szczerym i w tej szczerości przyznać, że nie zrobiło się nic wbrew swojemu sumieniu i moralności.
Ważne, żeby zastanawiając się czy człowiek jest z natury dobry czy zły, wiedzieć że ja nie chcę być tym złym i robię wszystko żeby trzymać się dobra.
Istotne, żeby patrząc z niezrozumieniem na ludzi, traktujących drugiego człowieka bez dobrej woli, ze złośliwością i pragnieniem ich potknięcia – utwierdzać się w przekonaniu, że to nie ja. To nie moje ambicje, nie moja wola, nie moja twarz. I jeszcze bardziej trzymać się dobrej natury człowieka. – dobrej strony siebie.
Przecież mamy być jednego serca i jednego ducha.
Moglibyśmy tak pięknie żyć, współistnieć. Zostawiać ślad na sercu drugiego człowieka, albo chociaż w jego myśli.
Moglibyśmy nie zabierać komuś uśmiechu, ba, nawet sprawić, że będzie miał go szerszym niż można by się spodziewać.
Naprawdę. Moglibyśmy.
Dlaczego tak wielu z nas tego nie chce?