Nie daj się porwać

Nie dam ci się porwać czasie!

Będę się zapierać z całych sił, żeby nie popłynąć z tym pędzącym nurtem. I zacisnę dłonie w pięści, żebyś nie przelatywał mi przez palce.

Gotując obiad, nie będę myśleć o tym na ile dni mi wystarczy i że robiąc kolejny będzie już nie początek, a połowa tygodnia.

Zaprę się jeszcze mocniej i z całych sił postaram nie odliczać godzin do wiosny a później do lata, tylko będę skupiać się na tym dniu i jego przeżywać.

Jeśli będzie trzeba przywiąże się do tamy, ucząc się nie myśleć ze smutkiem o przeszłości, która już nie wróci.

Zatykając przecieki w tej zaporze, zamierzam częściej patrzeć na moich bliskich i jeszcze mocniej przytulać swoje dzieci, starając się na zawsze zapamiętać bezcenne chwile.

Nie mogę cię pokonać, czasie.

Ale mogę cię spowolnić!

I zapraszam na Legimi 😉

https://www.legimi.pl/ebook-slodkie-cytryny-i-raj-kinga-baran,b933995.html

⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️⬆️

Pięknie żyć

Najważniejsze żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Liczy się to, aby móc być ze sobą szczerym i w tej szczerości przyznać, że nie zrobiło się nic wbrew swojemu sumieniu i moralności.

Ważne, żeby zastanawiając się czy człowiek jest z natury dobry czy zły, wiedzieć że ja nie chcę być tym złym i robię wszystko żeby trzymać się dobra.

Istotne, żeby patrząc z niezrozumieniem na ludzi, traktujących drugiego człowieka bez dobrej woli, ze złośliwością i pragnieniem ich potknięcia – utwierdzać się w przekonaniu, że to nie ja. To nie moje ambicje, nie moja wola, nie moja twarz. I jeszcze bardziej trzymać się dobrej natury człowieka. – dobrej strony siebie.

Przecież mamy być jednego serca i jednego ducha.

Moglibyśmy tak pięknie żyć, współistnieć. Zostawiać ślad na sercu drugiego człowieka, albo chociaż w jego myśli.

Moglibyśmy nie zabierać komuś uśmiechu, ba, nawet sprawić, że będzie miał go szerszym niż można by się spodziewać.

Naprawdę. Moglibyśmy.

Dlaczego tak wielu z nas tego nie chce?

Droga na Szczyt

Kolejny rok na tym świecie. Radość, z tego, że udało nam się przetrwać i dotrwać w takim dziwnym czasie.

Dla mnie początek roku jest podwójnie refleksyjny i nowy, bo kilka dni po nim są moje urodziny.

Ja przy takiej okazji czuję zawsze tęsknotę, za tym co bezpowrotnie minęło i obawę przed wydarzeniami, które nadchodzą. Jednak zawsze niezmiennie czuję też wdzięczność. Taką której nie da się wyrazić słowami. I podekscytowanie, zniecierpliwienie wyczekując tego, co będziemy przeżywać.

Człowiek, jeden wielki zbiór sprzeczności. 😀

Boże, Ty tylko bądź z nami, w każdym czasie. Wtedy mimo strachu i poczucia przemijania, bez względu na wszystko, będziemy spełnieni.
Pokazuj nam jak żyć w takiej rzeczywistości i umacniaj w naszej Miłości. ❤️

Ja ze swojej strony zrobię wszystko,aby w jak najlepszym stylu pokonywać każdy kolejny etap tej wspinaczki (mimo baaardzo słabych rąk) 🤦 i kiedyś dotknąć Szczytu ze spokojem w sercu. ❤️

Tego nie robi się człowiekowi.

Serce pękło nam na kawałki. 😭 Odszedł nasz przyjaciel, członek rodziny, nasz kochany Borys. Był z nami praktycznie od początku naszego wspólnego życia. Zawsze z nami, część naszego życia i domu. Był kiedy zaczynaliśmy iść wspólna drogą, kiedy powiedzieliśmy sobie tak przed Bogiem, gdy budowaliśmy dom, rodziły się nasze dzieci, kiedy zaczynaliśmy nowe życie poza Krakowem. Był zawsze.

Zawsze.

A teraz go nie ma, jest pustka. Łzy same napływają do naszych oczu, kiedy smutek i żal szukają ujścia, nie mogąc pomieścić się w złamanym sercu.

Znowu.

Kolejny raz w ciągu kilku miesięcy, musieliśmy pochować przyjaciela.
Wierzymy, że Maksiu przyszedł po swojego kumpla, żeby zaprowadzić go za tęczowy most. Że są tam razem, znów młodzi i pełni życia.

Biegajcie po tych pięknych łąkach i nie zapomnijcie przywitać nas kiedyś, gdy i nasz czas na tę podróż nadejdzie.

Wyzwanie

Chwilowe przyjemności wydają się atrakcyjne, są pociągające. Zdają się obiecywać uczucie szczęścia. Kuszą jeszcze bardziej kiedy są zakazane, niepoprawne, takie inne i wychodzące poza pewne ramy. Nasze ramy i granice. Może nawet czasami wiążą się z szaleństwem i spontanicznością.

 

Tylko czy taka przyjemność sama w sobie, może nas nasycić?

 

Ja wolę coś stałego. Nie korzystanie z przypadkowych, chwilowych radości. One nigdy nie napełnią naszego serca do końca. Nawet jeśli nie przyznamy się sami przed sobą, że czegoś ciągle nam brakuje, to kolejne szaleństwa, będą tylko nieudolną próbą wypełnienia pustki…

 

Mnie pociąga coś zupełnie innego – wyzwanie. W stworzeniu czegoś stałego, co będzie radością i przyjemnością przez cały czas. W swojej istocie. Coś co nie przemija, ale ciągle się zmienia i rozwija. Nasycając serce do pełna.

 

Dla tych, dla których ten tekst wyda się zbyt długi 😉 podsumuję krócej:

 

Sztuką, wyczynem i czymś wielkim, nie jest korzystanie z chwilowych uniesień. Prawdziwym mistrzostwem jest zbudowanie życia, miłości i domu, który jest szczerą i czystą przyjemnością. Która otacza, tuli i wypełnia nas cały czas.

Po prostu wiesz

Szukamy.

Miłości. Spotykamy ludzi, potencjalnych kandydatów na naszego męża, żonę, przyjaciela. Wchodzimy w relacje,wszystko wydaje się być w porządku. Ktoś jest dobry, porządny, przecież nie ma powodu, żeby w tę relację nie wejść, mimo tego, że gdzieś w środku mamy poczucie, że to jednak nie to…
Czasami wszystko jest na „nie”, ale my myślimy sobie wtedy, że to dla nas misja, że zmienimy tego drugiego, kompletnie nie naszego człowieka.

I tak próbujemy, popełniamy błędy, ładujemy się w bagno, potem z niego wychodzimy.
Aż w końcu spotykamy tę właściwą osobę i po prostu wiemy, że to jest właśnie ona. Jakoś to czujemy.

Podobnie jest z innymi rzeczami. Na przykład pracą.

Szukamy swojej wymarzonej, pasującej nam. W danym momencie dla nas najlepszej. Sprawdzamy się w różnych środowiskach, trafiamy w rozmaite miejsca, w które prowadzą nas znajomości, zrządzenie losu, przypadkowe spotkania po latach. Aż w końcu trafiamy w to jedne miejsce. I wtedy wiemy, czujemy, że do niego mieliśmy trafić.

Kiedy jesteśmy już na swoim miejscu czy ze swoim człowiekiem widzimy, że właśnie tak miały przebiegać nasze wcześniejsze ścieżki. Tu mieliśmy się znaleźć, z tym całym wachlarzem uczuć, doświadczeń i przeżyć. I tacy mamy tu trwać.

Ta podświadomość, cichy głos w głowie, poczucie, a może po prostu serce? To coś jest w nas i chociaż czasami wpadamy przez to w pułapki i popełniamy błędy, to w pewnym momencie swojego życia wiemy. Po prostu wiemy, że byliśmy i jesteśmy właśnie tam, gdzie mamy być.

Wielbienie

On jest z nami codziennie. Mieszka z nami, towarzyszy nam kiedy pracujemy. Wyrusza w nasze podróże i wspiera w każdym zadaniu.
Każde z nas, ma z Nim inna relację. Inaczej Go kochamy, w inny sposób prowadzimy z Nim rozmowy, mamy różną wrażliwość na Jego obecność i słowa.

Nasze dzieci też Go znają, chociaż narazie tylko trochę, niezrozumiale, dziecinnie. Wiedzą, że Jest. Poznają go, poprzez swoje niewinne pytania, dzięki ciekawości zaczynają poszukiwać, chcą widzieć więcej. Zbliżają się do Niego nawet poprzez niedzielne bunty, kiedy nie chce im się iść do kościoła. Mówią, że nie rozumieją co się tam dzieje, o czym się mówi. W tym też rodzi się ich relacja, która kiedyś się zmieni, dojrzeje i przyniesie im poznanie tego, czego teraz nie rozumieją.

Ja jestem z Nim w sposób kobiecy, on na swój męski. W codziennym pędzie, często zdarza się nam zaniedbać tę relację. Tyle jest rzeczy do zrobienia, a czasu ciągle brakuje.

Takie chwile, jak Wielbienie są wspaniałym sposobem na zatrzymanie się. Przypomnienie sobie tego, co najważniejsze. Zwrócenie się kolejny raz ku Niemu i ku sobie. Skupienieniu na swojej miłości, przytulaniu, spojrzeniu tak głęboko w oczy. We dwoje, we troje i w końcu w piątkę.

To bardzo ważne dla mnie chwile, dające radość inną od tej ziemskiej. Wznoszące wysoko, ponad wszystko. Oświetlające nas, nasze uczucia, serca i dusze. ❤️ Nasze małżeństwo, rodzinę i istotę tego jacy jesteśmy osobno i razem.

A to wszystko w jednym wielkim, z Nim przytuleniu. ❤️

 

Wieczorne refleksje


Chciałabym być bardziej cierpliwą, mieć w sobie więcej spokoju. Chciałabym wygrywać ze złością i pokonywać w sobie zdenerwowanie. Każdego dnia pojawiają się chwilę, w których muszę walczyć ze swoimi złymi reakcjami na spotykane przeciwności.
Tyle razy wieczorem kładąc się spać żałuję, że znów okazałam się słaba. Mam wyrzuty sumienia bo kolejny raz złościłam się w tych samych sytuacjach. Mimo tego, iż tyle wieczorów wcześniej czułam dokładnie te same zawody i z całą determinacją obiecywałam sobie, że następnym razem wygram z tą gorszą stroną siebie.

Ale później myślę o tym, że tak samo jest masa nocy, w których jestem ogromnie wdzięczna, za chwile głośnego śmiechu, wygłupów i dumy, która raz po raz rośnie w moim sercu. Przypominam sobie, że tak wiele razy jestem szczęśliwa kładąc głowę na poduszce, bo udało mi się zrobić coś dla innych, być empatycznym człowiekiem, kochaną mamą, dobra przyjaciółką i rozumiejącą żoną i łagodną kobietą.

I myślę sobie, że takie jest to życie, z zachowaną linią, która prędzej czy później zawsze się wyrównuje. I wszystko się zgadza.
Ponieważ zarówno te wieczory wśród wyrzutów sumienia, jak i te opływające w satysfakcje, tworzą mnie taką jaką jestem. Uczą nowych zdolności, nasuwają wnioski i sprawiają, że nadal chcę walczyć o lepszą siebie.
😀

Martw się tylko do wieczora

Naprawdę, martw się tylko do wieczora. 😍

 

Nawet, jeśli musisz poczekać dłużej niż jeden dzień, miesiąc czy rok. W końcu się ułoży. Znajdziesz rozwiązanie swojego problemu, doczekasz się tego, czego potrzebujesz, zobaczysz znak, którego wypatrujesz. Dostaniesz odpowiedź na pytanie, które każdego wieczoru zdawałeś w ciemnym pokoju, patrząc prosto w gwiazdy przez okno dachowej.🌌

 

Złe dni przeminą, smutek sobie pójdzie, żeby mogła wprowadzić się radość, zamiast obaw pojawi się stabilność. Śmierć ustąpi miejsca życiu.

 

Zobaczysz, że zamartwianie się nie przyniosło nic prócz Twojego strachu. Zabrało Ci cenny czas i chwile, które mógł wypełniać uśmiech.

Wiem, że to nie jest proste, że ciężko wierzyć, kiedy jest trudno. Że mało w nas nadziei, kiedy ciągle dostajemy od życia po tyłku.

 

Ale warto. W końcu zawsze okazuje się, że warto walczyć o tę iskierkę ufności w sobie.

Życie jest takie, jakie jest. Wyciągaj z niego tyle dobrych rzeczy, ile tylko zdołasz.

 

Każdy uśmiech, promień słońca, dobry sen, wartościową chwilę, kawałek serca. Albo całe – jak ja. ☺️ w każdej formie. 💚

Starość – radość 😉

Zastanawiam się, czy Wy też tak macie, że im starsi jesteście tym więcej rzeczy Was przeraża? 😳

Szybka jazda na rowerze albo wypływanie bez sprzętu w głąb jeziora? 🙈
I czy dostrzegacie zmiany w swoich upodobaniach.

Kochasz lato, ale większość upalnego dnia spędzasz w zaciemnionym salonie, bo nie możesz wytrzymać na pełnym słońcu. A przecież je kochasz! 🤦 Jeszcze niedawno nie można było wyrwać cię z jego objęć! 🙄

Ja stałam się taka bojaźliwa, odkąd mam dzieci. Minimalnie ryzykowna sytuacji powoduje lawinę skojarzeń:
Jazda na rozpędzonym rowerze – kamyk na drodze- wywrotka – krawężnik…
😏
Wypłynięcie na głębinę – skurcz- ostatnie spojrzenie w stronę brzegu… 🤨
To chyba ze strachu o siebie, o maluchy, o stratę.
A zmiana odczuwania temperatury? Starość. 🤷
Z jednej strony jesteś jak wino. Mądrzeja, bogatsza w doświadczenia i rozwagę, przez to piękniejsza… 😁
Z drugiej? Masz wrażenie, że tracisz przytomność, kiedy spalisz 300 kalorii na zumbie, lub wyjedziesz rowerem pod górę. 🙄

I jak tu sobie poradzić ze świadomością, że jesteś stara i przestraszona? 🤣🤦

Jedyne co przychodzi mi do głowy, to pogodzić się z tym, że czas biegnie i zmienia nasze ciała i umysły. Co zapewne potrafi uchronić nas przed nie jednym wypadkiem i pomyłką. 😁🙊

Równocześnie nie poddawać się w walce o spowolnienie porcesu starzenia się i wyrwania temu pędzącemu okrutnikowi – jakim jest czas – jak najwięcej z naszej młodości, witalności i aktywności. 💪

No.
I jakoś to będzie. 😊🤔
Ważne, żeby żyć. ❤️ Bez leserowania, bo czas się nie zatrzyma…