Dziś w drugim czytaniu, jest mowa o tym, że Bóg karci i chłoszcze tych, których kocha. To złe tłumaczenie. Występuje tam greckie słowo Paideia, czyli: wychowanie.
Tata nas nie tresuje, On się o nas troszczy. Chce naszego dobra, wyjścia na ludzi, pójścia wąską drogą, która doprowadzi nas do Spotkania z Nim. On ze wszystkim sił chce, żebyśmy zatopili się z Nim w uścisku pełnym miłości. 🙂 <3
Myślę, że On nie wyobraża sobie, że do tego uscisku i spotkania, może nie dość. Dlatego pokazuję nam prawidłową ścieżkę i mocno trzyma kciuki, żebyśmy poleźli w Jego stronę. 🙂
To tak samo, jak ja, nie mogę sobie wyobrazić, że nie przytulę swoich dzieci na koniec każdego dnia. <3
Że nie wrócą do domu, po swoim wędrowaniu. Że na koniec, nie będziemy razem.
To takie niesamowite, że Bóg jest Bogiem Wszechmogącym, a tęskni za człowiekiem. Że czeka na nas w Swoim Niebie i nie może się doczekać, kiedy stanie się Ono również naszym.
Zadziwiający jest ten nasz Bóg. Tata.
Stworzył nas z czystej miłości, wcale nas nie potrzebował. A później dał nam wszystko, co tylko mógł. Łącznie ze swoim własnym życiem.
To miłość mu kazała, miłość go o to prosiła, miłość to sprawiła.
Ta sama miłość wylewa się z Niego, na swoje dzieci.
On nas nie każe. On nas kocha.
Dzięki Ci Ojcze Adamie, za Twoje tłumaczenie mi SŁOWA!
Zaglądnijcie na Langusta na palmie!
Posłuchajcie. 🙂 <3