Siła

Życie to chwile. Naprawdę. To nie jest pusty slogan. Nasz świat tworzą momenty. I to nas cholernie kształtuje, tworzy nieodwracalne.

I te minuty potrafią być okrutnym przeciwieństwem.

Wczoraj tam, dzisiaj tu.
Czujesz się jak w innym świecie, będąc tam, a to jest przecież ten sam świat…

Nie da się uciec, wybrać tylko tych przyjemnych dla nas aspektów. Trzeba brać się za bary ze wszystkimi porami. Przeżyć je jak najlepiej, nawet jeśli mamy ochotę krzyczeć.

Tęsknisz za domem, chociaż to zaledwie kilka godzin. Dlatego, że tylko tu, da się naprawdę żyć.

Prawdziwe dobro, to przeżyć każdą z tych chwil głęboko. Nie próbując zagłuszyć ich trwania, kiedy są trudne, ale chłonąć je. Myśleć o nich, nawet przy mocno zaciśniętych zębach. Nie pozwolić by ciężar momentu nas zgniótł, ale żeby nas nauczył – nas samych, dotąd niepoznanych. Pokazał ile mamy w sobie siły, ile możemy zobaczyć i zrobić, jeśli trzeba.

To prawda, że świat nie jest tylko czarny albo biały. Jest tutaj tyle kolorów, tyle odcieni uczuć i emocji. Tak dużo pochodnych barw naszych pragnień, marzeń, potrzeb. I aż niewiarygodne , że one wszystkie tworzą jednego człowieka, jedno miejsce.

Prawdziwe szczęście jest w tym, że mogę wrócić z tego trudnego zakątka i odpocząć. Że mam gdzie i do kogo. Że jesteśmy razem i tam i tu. Mój azyl na mnie czeka, zawsze. Otula swoim spokojem i ciepłem, dając siły. Szczęście.

Jestem.

Jestem.

Wciąż próbując pokochać jesień. Starając się docenić jej uroki i dary. Równocześnie do bólu zdając sobie sprawę z tego, że mi to po prostu nie wychodzi.
Jak ona prawdziwie obrazuje trudną miłość. Taką wymagającą. Prawdziwą.
Jesień uświadamia mi, jak mało mogę sama z siebie. Jak my ludzie jesteśmy prości i słabi. Kiedy tylko coś jest nie po naszej myśli, tak łatwo poddajemy się zniechęceniu i złemu nastrojowi. Wszystko w koło przybiera ponure barwy, tak widzimy otoczenie i tak samo zaczyna dziać się w nas. W środku robi się szaro. Okropnie chcemy to zmienić, zawalczyć, ale przytłacza nas ta ponurość.

Spędzamy czas na narzekaniu.
Widzimy tylko minusy i gorsze strony i to  przysłania nam piękno. Tracimy czas na  tęsknotę i smutek. Na wyczekiwanie czegoś co się skończyło, a my tak bardzo chcemy, żeby wróciło. I zamiast doceniać, żałujemy.

Wtedy każdy dzień przemija, ale nieprzeżyty tak, jak powinien. Niedostrzeżony, cieszący, lśniący i w pełni satysfakcjonujący.

A to zaledwie początek, kilka pierwszych dni.  Czy warto skupiać się na chłodzie i ciemności?

Pewnie, że nie. I ja to wiem. I w tej całej beznadziei, to właśnie jest ten promień światła. – Że ja naprawdę, każdego dnia próbuję. Staram się i bardzo chcę – pokochać. Nie tylko to, co łatwo daje się przyjąć, ale przede wszystkim to, czego z początki nie potrafimy chociaż zaakceptować.

Pożegnałam lato ze wszystkimi jego urokami, wspomnieniami i sprzyjającymi okolicznościami. Nie chcę o nim zapomnieć, ale nie chcę też być więźniem jego uroku. Chcę być szczęśliwa z uczuciem jakie do niego żywię.

Bo na tym polega wolność.