Wojna

I w tym czasie, w jednej chwili zalewa Cię dużo emocji. Słyszysz o tym, co bezbronnym ludziom, robią inni … Też ludzie.

W głowie Ci się nie mieści, jak można być tak złym.

Widzisz kolejne obrazy zniszczenia i śmierci.

Czujesz jak zaciskają się Twoje pięści, a do serca napływa złość, smutek, żal, może nawet nienawiść spowodowana poczuciem krzywdy. Ogromnej krzywdy, która spada na tamtych, bez powodu. Przez psychiczne problemy i chorą ambicje jednej postaci. O której trudno napisać „człowiek”.

Nie chcesz czuć gniewu, ale on jest silniejszy. Jeszcze bardziej, kiedy jako mama, widzisz strach w oczach dzieci, widzisz ich śmierć, rzekę łez.

 

Boisz się, bo przez to, że kochasz utożsamiasz się z ofiarami tych tragedii. Mimowolnie próbujesz sobie wyobrazić co przeżywają, jak bardzo cierpią rozstając się z najbliższymi, uciekając w przerażeniu, zostawiając wszystko co do tej pory osiągnęli. Czujesz ten mrok – obawy o swoje dzieci, bliskich i zaczynasz się bać również o naszą przyszłość. Ponieważ nikt nie zna granic tego szaleństwa.

 

Ale teraz jesteśmy bezpieczni. Więc starasz się otrząsnąć z hipnozy, w jaką próbuje wciągnąć Cię zły. I chcesz coś zrobić, pomagać i wspierać. Żeby chociaż w taki sposób wynagrodzić pokrzywdzonym to, co ich spotyka. Wywołać znikomy uśmiech, podarować promień ciepła, od którego ogrzeje się choćby skrawek złamanego ukraińskiego serce.

 

Zdajesz sobie sprawę, że ta pomoc jest nie tylko plastrem dla ran, wywołanych przez wojnę na ciałach i duszach doświadczających jej.

 

Jest też opatrunkiem dla Twoich oczu, patrzących na to straszne cierpienie i okrucieństwo…